Rekolekcje dla zabieganych – ADWENT 2019

      

Rekolekcje w czterech odsłonach dla zabieganych

O drogach Pana 

…idąc za intuicją hasła roku duszpasterskiego chciałbym w tym roku zaproponować właściwie nie rekolekcje, ale katechezę na temat mało wiązany z Adwentem choć wydaje mi się będący najważniejszą odpowiedzią na pytanie co zrobić z wezwaniem Pana? Mianowicie chciałbym te adwentowe niedziele poświęcić liturgii Mszy św., temu co przeżywamy przynajmniej raz w tygodniu, co autentycznie może, właściwe powinno stać drogą Pana …

Teksty rozważań będą publikowane poniżej w każdy poniedziałek

1 grudnia DROGA OCZEKIWANIA

  1. Na początek – klasyka gatunku: Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. Wołanie Adwentu tak bardzo zwyczajowe, że trudno się nim przejąć. Wpisane w liturgiczny rytm, pojawiające się zawsze o tej porze. I nie pozostaje nic innego jak tylko namawiać, żeby tym razem potraktować je poważnie, żeby spojrzeć na życie z perspektywy Bożej, bo to naprawdę dobry czas, żeby zobaczyć jak bardzo Bóg pragnie mieć miejsce w naszym życiu. Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu… jak pisał św. Paweł.

Gdy jednak zastanawiałem się nad tematem tegorocznych rekolekcji w czterech odsłonach, bardzo intensywnie i na różne sposoby powracała taka intuicja, właściwie pytanie co pozostanie z tego czasu który przed chwilą zakończyliśmy, z roku miłosierdzia, z jubileuszu Chrztu Polski? Czy tylko jakieś mniej lub bardziej konkretne postanowienia o praktykowaniu uczynków miłosiernych, czy tylko przypomnienie o łasce chrztu, który przyjęliśmy – w gruncie rzeczy nie byłoby to mało, ale czy o to chodzi? I jakby odpowiedzią stało się tegoroczne hasło roku duszpasterskiego IDŹCIE I GŁOŚCIE

 

Dlatego chciałbym w tym roku zaproponować właściwie nie rekolekcje, ale katechezę na temat mało wiązany z Adwentem choć wydaje mi się będący najważniejszą odpowiedzią na pytanie co zrobić z wezwaniem Pana? Mianowicie chciałbym te adwentowe niedziele poświęcić liturgii Mszy św., temu co przeżywamy przynajmniej raz w tygodniu, co autentycznie może, właściwe powinno stać drogą Pana – tak bardzo dotknęły mnie w tym kontekście słowa Izajasza z dzisiejszego pierwszego czytania:

«Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana
do świątyni Boga Jakuba!
Niech nas nauczy dróg swoich,
byśmy kroczyli Jego ścieżkami».

  1. Często, faktycznie szukamy jakichś cudów i wyszukanych form pobożności, własnej gorliwości, bo czujemy w głębi serca, że przeciętność nas przytłacza, że coś trzeba ze sobą zrobić, ale po chwili skrzydła opadają, bo te nasze pomysły są w gruncie rzeczy tak skomplikowane, że zniechęcają… a w doświadczeniu modlitwy liturgicznej, jej powtarzalności, prostoty otrzymujemy zaproszenie, aby wejść do szkoły samego Pana – to nie przypadek, że prawosławni gdy mówią o liturgii Eucharystii, powtarzają BOSKA lituria. Bowiem te znaki, jak najbardziej ludzkie i nasze, mają przed nami otworzyć tajemnicę spotkania. Poprzez to co dzieje się na Eucharystii Bóg otwiera przed nami nowy świat. Zaprasza do spotkania z sobą, uczy jak zrobić miejsce w naszym życiu na Jego świętą obecność – czyż o coś innego chodzi w Adwencie? Spróbujmy zatem ten czas naszego Adwentu wykorzystać na spojrzenie na nowo, na to co – każdej niedzieli a niektórzy częściej przeżywamy.
  2. Pierwsza odsłona owej katechezy – nazwałem ją DROGĄ OCZEKIWANIA. Bo każde poważnie traktowane spotkanie musi być wyczekiwane, na jakiś sposób przygotowane. Owszem zdarzają się wcale często spotkania niespodziane i bywają one piękne, owocne, miłe jednakże nie posiadają one tego co jest jednym z największych darów Pana Boga dla człowieka – nie uwzględniają jego wolności. Mówimy przecież często w takich sytuacjach o przypadku, co bardziej uduchowieni o zrządzeniu Opatrzności. A LITURGIA to u fundamentu – akt wolności człowieka, sposób w jaki ja Boże stworzenie, chcę oddać cześć Stwórcy. Jest zwróceniem się człowieka do Boga, które On łaskawie przyjmuje, które obdarza swoją łaską, czyni bogatym, nadaje mu sens.

I tutaj pierwsza sprawa, którą warto zapamiętać (bo czasami zaciera nam się to najczęściej przez przyzwyczajenie) Msza św. jest wydarzeniem, któremu nadaje sens obecność Jezusa, ale zaprasza nas, abyśmy w to spotkanie się zaangażowali. Czasami się zdarzają takie wypowiedzi że przecież modlić się można wszędzie … i właściwie tak, można, ale to z tą konkretną przestrzenią liturgii Eucharystii związał Bóg swą prawdziwą i rzeczywistą obecność pod postacią chleba. (to trochę tak jakbyśmy chcieli spotkać się z kimś ważnym, dostojnym złożyć mu uszanowanie albo załatwić jakąś sprawę, i zaproszeni na taką audiencję, byśmy zaczęli wymyślać że w jego gabinecie nie bo nam się nie podoba ale można na łące). Innymi słowy zaproszenie Jezusa przekłada się na nasze zaangażowanie w liturgię, w troskę o jej piękno, zrozumienie, jak najgodniejsze sprawowanie a jednocześnie świadomość, że sensem tego czasu jest przyjęcie Boga.

Dlatego też Msza św. zaczyna się dużo wcześniej niż pierwszy dzwonek – to czas przygotowania się, czas troski o piękno liturgii, jedni robią to przez przygotowanie czytań, śpiewów, kwiatów (najczęściej to osoby konkretnie do tego wyznaczone) ale też przygotowaniem jest troska o godny strój do kościoła, o punktualność (pomijając nieszczęśliwe wypadki gdy wydarza się coś niespodziewanego, to spóźnianie się jest przepisem na nieudaną liturgię jeżeli nie znakiem lekceważenia).

Również cała początkowa część obrzędów, nazywana obrzędami wstępnymi, podporządkowana jest tej zasadniczej roli jaką jest przygotowanie do spotkania.

Wejście, czasami uroczyste w procesji czasami krótkie, jest nie tyle technicznym zabiegiem, bo przecież trzeba wejść, żeby zacząć, ale w symbolice liturgii jest zbliżaniem się do miejsca najświętszego – niekiedy porównuje się to przejście do wchodzenia na szczyt Golgoty na miejsce ofiary Krzyża. Kiedyś wejściu towarzyszył śpiew psalmów czy litanii, dzisiaj mamy tzw. śpiew na wejście. Ten moment dla kapłana naznaczony jest też bardzo osobistym gestem – ucałowaniem ołtarza – pocałunek określający że to co się wydarzy nie jest jakimś zaliczaniem obowiązku , ale związane jest z osobistym zaangażowaniem.

Znak Krzyża – bo to co się zaczyna nie jest zwykłym czasem, to rozpoczęcie tajemnicy – spotkania z Bogiem który zbawił mnie, umarł za mnie na krzyżu – dlatego też uzupełnia ten początek oznajmienie i życzenie: Pan z wami. Jedno z powitań najbardziej niosących nadzieję, bo mówi że oczekiwanie, mój Adwent, przygotowanie na spotkanie tak naprawdę napotyka Boga już gotowego, ja się ciągle przygotowuje a On już na mnie czeka, już JEST, już do mnie wybiega. (już tutaj widać ową wielką dysproporcję – mój wkład w spotkanie i wielka gotowość Boga, a jednak On cierpliwie czeka na moje przygotowanie). I o tym mówi kolejny moment zwany AKTEM POKUTY. Czas gdy człowiek uznaje swą niegodność, dostrzega prawdę o sobie – to nie jest załatwianie przepustki do nieba (czasami myli się to ze spowiedzią zbiorową) ten etap Mszy sw. domaga się wszystkich postaw związanych z sakramentem spowiedzi z wyjątkiem wyznania grzechów. Mam uznać swoje grzechy, żałować za nie, postanowić poprawę i zadośćuczynienie. To na tej wewnętrznej postawie opiera się przygotowanie do spotkania z Bogiem, dlatego mówimy że akt pokuty gładzi grzechy lekkie, nie natomiast recytacja tej modlitwy. Kończy się ten akt, prośbą kapłana o odpuszczenie grzechów, o Boże zmiłowanie. Akt pokuty tworzy dla wchodzących w liturgię tę szczególną atmosferę autentyzmu, prawdy o sobie. Gdy szczerze wypowiadam spowiadam się Bogu… i wam bracia… nie mogę potem udawać że to co dzieje się dalej mnie nie dotyczy, przecież odsłoniłem się, uznałem swą słabość, pokazałem swą wrażliwość… w pewien sposób oddałem się w ręce Boga i braci. I właśnie taki, ogołocony z tego wszystkiego co mnie chroni, co ukrywa prawdę o mnie, zostaje zaproszony do modlitwy. Módlmy się to nie jest pobudka dla tych którzy zdążyli się już zdrzemnąć… to wskazania na zasadnicze przesłanie liturgii – ZWRÓĆ SIĘ DO BOGA, pomyśl po coś tu przyszedł, chcesz o coś prosić, chcesz za coś dziękować, a może przepełnia cię radość i chcesz uwielbiać, a może boisz się i chcesz się schować, a może wstydzisz i tylko przepraszasz… takie zaproszenie do sformułowania siebie kryje się za owym MÓDLMY SIĘ.

Czas Adwentu, czas oczekiwania, warto sięgnąć do tego narzędzia którego używamy już tyle lat, przynajmniej każdej niedzieli, żeby odkryć jego głębię i piękno

ZADANIE DOMOWE

Proszę znaleźć chwilę w ciągu tygodnia, wybrać jedną z części obrzędów wstępnych, znak, modlitwę i przez jakieś 10-15 min. spróbować zobaczyć jakie to słowo ma znaczenie dla mnie osobiście, gdy na przykład robię znak krzyża, czy odmawiam akt pokuty o czym myślę, co dla mnie jest ważne, czego ode mnie oczekuje Pan Jezus dzisiaj. Aby choć chwilę być sam na sam z częścią świętej liturgii.

8 grudnia DROGA SŁUCHANIA

  1. W POPRZEDNIEJ ODSŁONIE

W ubiegłym tygodniu zatrzymywaliśmy się na DRODZE OCZEKIWANIA, przyglądając się obrzędom wstępnym Liturgii Eucharystii (zresztą tego też dotyczyło zadanie domowe – którego oczywiście nie będę sprawdzał). Odkrywaliśmy jak, krok po kroku, rozpoczęcie Mszy św. podprowadza nas do spotkania z Chrystusem, uświadamiając, jak bardzo ta relacja wychodzi poza zwykłe spędzanie czasu – przygotowanie przed Mszą św., znak krzyża, ucałowanie ołtarza, akt pokutny – mają za zadanie przygotować miejsce dla Boga w naszych sercach, na autentyczne spotkanie, Na koniec modlitwa zwana KOLEKTĄ czyli zebraniem, gdzie kapłan w symbolicznym wymiarze przedstawia to z czym każdy z nas przyszedł na liturgię. Dodać tutaj trzeba istotny, szczególnie dla dzisiejszych rozważań, wymiar tej części Mszy św. – wezwanie MÓDLMY SIĘ przywołuje każdego z nas do istoty liturgii, zapraszając do zaangażowania całego siebie w to spotkanie: uczucia, wola, ale też rozum – bo z Bogiem spotyka się człowiek, a nie jego część…

8 grudnia DROGA SŁUCHANIA

Dzisiaj też dotknąć chcę kolejnego, istotnego wymiaru przeżywania liturgii, bardzo mocno domagającego się zaangażowania rozumu właśnie, (co nie oznacza oczywiście, że emocje i wola mają zostać gdzieś zapomniane). DROGA SŁUCHANIA, mianowicie Liturgia Słowa, która jest następną częścią Mszy św.

Ale myślę też, że pomocne będzie krótkie spojrzenie wstecz, w historii Mszy św., aby odkryć znaczenie tego etapu Eucharystii… cofnijmy się w czasie, przed soborem pierwsza część Mszy św. nazywała się tradycyjnie MSZĄ KATECHUMENÓW, nazwa przywoływała praktykę Kościoła starożytnego, który pozwalał osobom dorosłym, jeszcze nie ochrzczonym, ale przygotowującym się do przyjęcia tego sakramentu, uczestniczyć w części Eucharystii, gdzie słuchano Słowa Bożego, modlono się wspólnie i umacniano w wierze… natomiast, gdy zaczynało się składanie ofiary Eucharystycznej, wypraszano nieochrzczonych, bo nie należeli jeszcze do wspólnoty, a przecież miała się dokonać WIELKA TAJEMNICA WIARY (tak na marginesie lepiej rozumie się wtedy słowa, które wypowiada kapłan zaraz po przeistoczeniu i podniesieniu, a którymi zajmiemy się na dalszych etapach naszych rozważań). W każdym razie ten czas słuchania wynikał z wielkiej nadziei uczniów Chrystusa, że On przyjdzie ponownie już niebawem – adwentowe wołanie maranatha – przyjdź Panie Jezu, to odzwierciedlenie tej nadziei. W pierwszych dziesięcioleciach istnienia Kościoła owa nadzieja graniczyła z pewnością, że jeszcze za życia tego pokolenia Jezus powróci – dlatego każda niedzielna Eucharystia, która tradycyjnie odprawiana była wczesnym rankiem poprzedzona była całonocnym czuwaniem, przygotowaniem – słuchaniem Słowa Bożego i modlitwą właśnie (do dzisiaj pozostaje nam pamiątka tej postawy w postaci Wigilii Paschalnej przed Wielkanocą z jej siedmioma czytaniami, obfitością znaków, symboli, śpiewów). Z tego też wyrasta dzisiejsza liturgia Słowa, nie jest już co prawda czasem kojarzonym z oczekiwaniem, a bardziej z pouczeniem, wsłuchiwaniem się w wolę Pana Boga, modlitwą wspólnoty.

Zwróćmy uwagę, że układ tego etapu Eucharystii, również podporządkowany jest poznawaniu znaków Bożych. Najpierw czytania, trochę kolejność myląca, pojawiają się postulaty, aby zmienić kolejność czytań, bo szczególnie w niedzielę najpierw otrzymujemy fragment ze Starego Testamentu tzn. zapowiedź tego co ma dokonać się wraz z przyjściem Jezusa. Przez tysiące lat, za pośrednictwem Narodu Wybranego Bóg przygotowywał ludzkość na to wielkie wydarzenie – gdy Bóg staje się człowiekiem, na WCIELENIE. I właśnie w małych fragmentach, w liturgii mamy przypomnieć sobie ten etap, zapowiedź, czasami to trudne, niezrozumiałe, potrzebne jest wyjaśnienie, poszukiwanie odpowiedzi na pytania, ale to jest pierwsze czytanie i związany z nim psalm (psalmy to uprzywilejowane modlitwy Starego Testamentu, dlatego w kontekście I czytania modlimy się, tak jak modlili się Żydzi, trwamy przez chwilę w takiej zadumie nad zapowiedzią) i właściwie potem powinniśmy usłyszeć fragment Ewangelii, bo w niej zapisano to co wypełniło zapowiedź, Jezus przychodzi, aby już nie tylko obietnica, ale Jego łaska nas budowała – SŁOWO STAŁO SIĘ CIAŁEM. I w II czytaniu odnajdujemy tego konsekwencje tzn. jak wspólnota Kościoła zaczęła żyć tym Bożym darem, jak zmienia się człowiek pod wpływem spotkania z Jezusem i Jego Ewangelią. (kiedyś zdarzało się w liturgii, że to czytanie zastępowano np. życiorysem świętych, albo opisem męczeństwa jakiegoś męczennika – miało to dokładnie takie znaczenie, Kościół przez to mówił popatrz jak w tym konkretnym człowieku zadział Bóg, jak zmienił jego postępowanie, jaką napełnił go odwagą – Jaką Ewangelia ma moc).

Po czytaniach zazwyczaj ma miejsce HOMILIA, czyli współczesne odczytanie Bożego Słowa – rożnie to z tym wygląda, ale z zasady ta część jest też bardzo osobistą odpowiedzialnością kapłana za liturgię, za wyjaśnienie i pomoc w zrozumieniu Słowa Bożego, co nie znaczy że jest zarezerwowana dla księży, to również jest czas, aby każdy uczestnik Eucharystii zdał sobie pytanie, jak ten znak Słowa do niego przemawia. I tutaj warto podkreślić jedną praktyczna wskazówkę. Często narzekamy, że treść czytań zupełnie nam umyka, że po liturgii słowa właściwie nic nie pamiętamy, bardzo bym zachęcał, żeby do tej liturgii się przygotować, najprościej to przeczytać czytania na niedzielę (wiele kalendarzy katolickich podaje namiary na czytania, a nawet całe teksty, w internecie chociażby http://fredry.pl/slowo-na-dzis) – naprawdę poznając wcześniej tekst zupełnie inaczej się go słucha, o wiele więcej dociera, oczywiście można w tym przygotowaniu iść dalej poszukać komentarzy, rozważań – no jest w tym ryzyko, że homilie będą surowiej oceniane, ale dobrze ponieść to ryzyko).

Idźmy jednak dalej, bo kolejnym znakiem tej części liturgii jest WYZNANIE WIARY, gdy jesteśmy zaproszeni, aby w ten sposób odpowiedzieć na usłyszane Słowo – wyznanie wiary to nie tylko formalny tekst deklaracji, ale autentyczna odpowiedź. Oczywiście potrzebna jest odpowiedź życia, aby Słowo Boże zmieniało nasze postępowanie, jednak u podstaw zawsze będzie przylgnięcie do Boga… gdy wypowiadam to osobiste WIERZĘ (zawsze w pierwszej osobie liczby pojedynczej) mówię o mojej decyzji bycia blisko Boga, o przyjęciu Jego świętej woli, o oddaniu się w Jego ręce. W tym doświadczeniu liturgii, słowa te przestają być tylko informacją czy deklaracją – mówię w co wierzę – stają się natomiast opisem mojego życia – dlatego, że słuchałem Słowa Bożego to moje życie już nie jest takie samo.

Aby wejść na jeszcze bardziej zaawansowany etap relacji – MODLITWA POWSZECHNA – bo wierzyć oznacza z ufnością rzucić się w ramiona Ojca, to znaczy powierzyć Mu swoje troski, uznać że bez Bożego działania żadne moje plany nie będą mogły być zrealizowane. Co prawda w naszej praktyce zatraciliśmy trochę ten znak, bo zbyt symbolicznie formułujemy prośby, często abstrakcyjne i trudno trochę w tak dużej grupie przejść do wypowiadania osobistych intencji, ale przynajmniej spróbujmy dzisiaj w chwili modlitwy powszechnej, dla siebie osobiście sformułować tę konkretną prośbę do Boga, jako znak naszej wiary, jako konsekwencję naszego CREDO – ale tym już szerzej za tydzień, jak Pan Bóg pozwoli

A KOLEJNE ZADANIE DOMOWE, które mam nadzieję stanie się zwyczajną praktyką, to: proszę znaleźć w tym tygodniu chwilę czasu, odnaleźć czytania na przyszłą niedzielę, przeczytać je i zadać sobie pytanie: co do mnie mówi Bóg w tym Słowie i gdzie potrzebuję Jego konkretnej pomocy, aby zacząć żyć Jego wolą?

15 grudnia DROGA OFIARY

22 grudnia FROGA WSPÓLNOTY